00

Od pierwszych do ostatnich dźwięków z płyty zespołu Olaf Deriglasoff pt. {Produkt} zastanawiałem się, czego tak naprawdę słucham. Świetne nagrania. Masywna produkcja. Swoista ściana dźwięku. Norwegia wieje chłodem i zimą w kompozycji, w tekście, w nagraniu i zgraniu. Majstersztyk nocy polarnej, po którym słuchacz szybko zostaje wrzucony w rock’n’rollową balladę z tekstem, pod którym mógłby się podpisać Lou Reed, gdyby umiał pisać {po polsku}. I tak do końca. Co utwór to {perełka}. Nad jednym tylko się zastanawiałem. Powaga tej płyty. Niezwykła dla człowieka, którego kojarzę z Dzieci Kapitana Klossa, Apteki, Homo Twistu, Püdelsów, Yugotonu, Kazika na Żywo i Kur z płyty P.O.L.O.V.I.R.U.S.. Nie twierdzę, że Deriglasoff to muzyczny hucpiarz i wesołek, ale wiem, że to człowiek z czarującym uśmiechem, wielką energią