00

Firma Steve'a Jobsa chce opatentować logo z jabłkiem, z którego korzystała słynna wytwórnia płytowa The Beatles. Rywalizacja Steve'a Jobsa ze spadkobiercami The Beatles o nazwę "Apple" trwa od dłuższego czasu. Chodzi o wytwórnię płytową zespołu, która również nosiła nazwę Apple, a w jej logo również znajdowało się jabłko. Sam Jobs nie ukrywa, że stąd właśnie wziął pomysł na nazwę własnej firmy. Kiedy Apple uruchomił serwis iTunes, nie można było na nim znaleźć utworów The Beatles. Powodem był właśnie trwający spór o nazwę firmy. Jobs, Paul McCartney i Yoko Ono w grudniu ub.r. doszli jednak do porozumienia. Od tego czasu aż 5 mln plików z muzyką The Beatles zostało ściągniętych z iTunes. Obecnie Apple chce również opatentować w Europie logo z jabłkiem używane na

teleGRAm nadało http://www.musicnewsnet.com Amnesty International has joined with Yoko Ono and Ozzy Osbourne in shining a light on the 70th anniversary of the birth of John Lennon with a special new recording of the iconic Lennon song "How?", released today, Tuesday, October 5 on iTunes.  All USA proceeds will benefit Amnesty International, the Nobel Peace Prize-winning human rights organization.  The recording will be available worldwide as a digital download exclusively on iTunes.  October 5, is just four days before what would have been Lennon's 70th birthday on October 9. The accompanying music video shot on New York streets and at the Lennon Memorial in Central Park is premiering exclusively on AOL's PopEater.com. "Lennon was a driving force for humanity," said Ozzy Osbourne who cites Lennon and The Beatles as his inspiration for

Nie będzie to wpis o The Stranglers, choć i o nich niedługo napiszę. Będzie to o płycie dla mnie ważnej, której słuchałem pewnego roku non stop. Dlatego wszelkie bałwochwalcze odchylenia muszą mi zostać wybaczone, gdyż będę subiektywny do bólu. Bo muszę się przyznać. Uwaga: po raz pierwszy na cogra.pl! Uwielbiam covery. Szaleję ze szczęścia, jeśli nowy wykonawca kradnie piosenkę twórcy, który ją stworzył. Jak Johnny Cash na „American Recordings” I-V, jak Stina Nordenstam na „People Are Strange”, jak Jeff Buckley w przypadku „Hallelujah”, piosenki dawniej przypisywanej niejakiemu Leonardowi Cohenowi. Wtedy wiem, że mam do czynienia z prawdziwym artystą-geniuszem. Natomiast jeśli słyszę tylko poprawnie zaśpiewany utwór, jeśli oryginał ciągle lepszy, ciekawszy, to wiem, że szansa na sukces w moim rankingu została zaprzepaszczona przez danego osobnika

A wszystko zaczęło się pod koniec zeszłego wieku, w czasach beztroski i prosperity. Magiczne i niezrozumiałe słowo audiofil coraz częściej gościło w moim świecie. W końcu po wielu rozmowach, wizytach w sklepach i na targach zrozumiałem, że choć wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy, to JA JESTEM audiofilem i mówię prozą. Dość intuicyjnie, poprzez moją nieuświadomioną wówczas miłość do ciepłego brzmienia oraz słabości do selektywności i wyrazistej linii basu, a także dzięki rekomendacji starszej braci audiofilskiej, wybrałem sprzęt Cambridge Audio. Zarówno odtwarzacz płyt CD (czyli dyskofon) jak i wzmacniacz (czyli wzmacniacz). Z tym zestawem grały monitorki ESA Trillo. Pamiętam ceny: cd 1k, wzmak 1,5k. Byłem zachwycony. Płyty odkrywały dla mnie przede mną swoje tajemnice, a ja się wkręcałem coraz bardziej,