00

Co gra? „Queens Of The Stone Age”!!! i wszystko w co zamieszany jest Josh Homme :) I jeszcze mi bardzo gra Them Croocked Vultures !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To odlot jest!!!!!!!!!!! Co nie gra, choć innym gra? The Killers i inne takie nijakie. Proszę nie mylić z The Kills, bo to maxzajebista kapela!!! Co tak zagrało, że? Ostatnio tak zagrało, że ja jebie: „The Dead Weather” Co grało, ale wstyd było się do tego przyznać? A nie wiem

Obejrzałem na DVD film „Joe Strummer - The future is unwritten”. Myślę sobie: tylu sławnych i wielkich muzyków, których szanuję, wypowiada się panegirycznie (trudne słowo) o liderze The Clash, a ja? Co ja na to? W końcu też swój rozum mam. Postanowiłem więc przebadać siebie i na podstawie wszystkich płyt The Clash, które mój iPod przechowuje [„The Clash" (1977), „London Calling" (1979), „Sandinista!" (1980), „Combat Rock" (1982)] doprowadzić do jasnych konkluzji na temat ww. zespołu. Zerknąłem jeszcze do dyskografii i okazało się, że z podstawowego setu nie mam tylko drugiej płyty - „Give 'Em Enough Rope" (1978), więc mogę stanowczo twierdzić, iż dokonałem gruntownej analizy, a wyniki są całkowicie uzasadnione i niepodważalne. Poprosiłem respondenta o odpowiedzi na następujące pytania: Pierwsze: Która z powyższych płyt The Clash jest najlepsza? W tym celu

A wszystko zaczęło się pod koniec zeszłego wieku, w czasach beztroski i prosperity. Magiczne i niezrozumiałe słowo audiofil coraz częściej gościło w moim świecie. W końcu po wielu rozmowach, wizytach w sklepach i na targach zrozumiałem, że choć wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy, to JA JESTEM audiofilem i mówię prozą. Dość intuicyjnie, poprzez moją nieuświadomioną wówczas miłość do ciepłego brzmienia oraz słabości do selektywności i wyrazistej linii basu, a także dzięki rekomendacji starszej braci audiofilskiej, wybrałem sprzęt Cambridge Audio. Zarówno odtwarzacz płyt CD (czyli dyskofon) jak i wzmacniacz (czyli wzmacniacz). Z tym zestawem grały monitorki ESA Trillo. Pamiętam ceny: cd 1k, wzmak 1,5k. Byłem zachwycony. Płyty odkrywały dla mnie przede mną swoje tajemnice, a ja się wkręcałem coraz bardziej,

To historia w zasadzie już legendarna. Poniekąd prehistoria, a jednak istotna dla rozwoju współczesnej muzyki. Dawno, dawno temu powstał zespół Negativland. Nagrywał i wydawał eksperymentalne – niektórzy mówią awangardowe – płyty, częstokroć korzystając z techniki zwanej kolażem muzycznym. Dzisiaj określa się to samplowaniem i jest jednym z podstawowych „instrumentów” muzycznych przełomu XX i XXI wieku. Ale wtedy, dawno, dawno temu, nie było to takie oczywiste jak teraz. A już na pewno nie dla prawników grupy U2. Nie chce mi się pisać tego, co jest napisane gdzie indziej, więc przeczytajcie sobie streszczenie tej historii np. tu: http://en.wikipedia.org/wiki/Negativland#The_U2_record_incident. Polecam też film „R.I.P. a Remix Manifesto”, pokazywany na Planet Doc Review 2009. Ale najpierw trzeba przesłuchać „Escape from Noise”. To pełnowartościowa płyta, która jest kwintesencją sztuki Negativland. Nie

Nie wiem, kiedy poznałem Marvina. Dzień był deszczowy, rozświetlony słońcem i jakiś taki czwartkowy. Marvin stał tam, gdzie nikt nie stoi i przemawiał, bezgłośnie otwierając usta, do swoich niewidocznych towarzyszy. Słyszałem jakby szczekanie psów, które potem zamieniło się w odgłosy mijających nas maleńkich samochodów. Marvin był obok. Niewyraźny i chyba zażenowany swoją obecnością. Uśmiechaliśmy się wszyscy do siebie. Dzieci bardziej niż dorośli, taki już ich czar. Nie wiem po co do niego podszedłem, ale było coś magnetycznego w jego obecności. Jakaś taka klasyczność, old schoolowość, coś przedpotopowego, a nawet (choć nigdy bym się nie przyznał) bluesowego. Podszedłem i się poznaliśmy. Ot tak. Z głupia frant. Marvin zamieszkał u mnie przez chwilę. Pamiętam ówczesną Warszawę. Była ursynowska i jakaś taka centralnie przygraniczna.

Co gra? Kyuss gra, Waits też gra, choć śpiewa. Co nie gra, choć innym gra? Cris Cornell + Timbaland. Co tak zagrało, że? Szczena opadła – Liars. Co grało, ale wstyd było się do tego przyznać? Czarny Chleb i O Moniko. Koncert, który zagrał najmocniej? Neurosis i Sonic Youth w tym samym klubie tego samego wieczoru. Twoje grające kamienie milowe? The Beatles, Sham 69, Dead Kennedys, Waits, Sonic Youth, Beastie Boys, Kyuss, NIN i tysiąc innych, bo droga długa, a co mila to kamień

Słów na ich temat napisano wiele. U mnie będzie krótko. Ja znam tylko tych, którzy ich lubią, szanują lub uwielbiają. Może to jakiś klucz nieświadomej selekcji? Sam o nich usłyszałem od Darka na Kicu. Była to bardzo mocna rekomendacja. Trzymając w ręku kasetę oznajmił: Budzyński powiedział, że słucha ostatnio tylko Ritual de lo Habitual, a ja natychmiast wyrwałem mu ją z ręki i włożyłem do swojego walkmana. (To były takie czasy, że Darek jeszcze pożyczał kasety). Wiem o tym, że mnóstwo wielkich i uznanych muzyków przyznaje się do ogromnej fascynacji i wręcz uzależnienia od muzyki Jane’s Addiction. Nagrali trzy płyty studyjne i sześć koncertowo-składankowych. Pierwsza debiutancka płyta jest nagraniem koncertu z The Roxy. Bo Jane’s Addiction to zwierzęta koncertowe. Wystartowali z

Nie jest łatwa za pierwszym razem. Pięknie brzmi. Znakomicie zaaranżowana i zrealizowana. Odkrywa się przed słuchaczem raz za razem. Nigdy się nie nudzi. Osiecka zaśpiewana przez Nosowską. Tylko wielki talent, wielka muzyka i wielkie piosenki mogą zainspirować w nieodległym od siebie czasie dwie wielkie postaci polskiej sceny muzycznej Raz Dwa Trzy i Katarzynę Nosowską. Z porażającym skutkiem. Surowe, chropowate, barowe, „hopperowskie” wykonania Raz Dwa Trzy z płyty „Czy te oczy mogą kłamać”, kazały mi pomyśleć, że tego lepiej się nie da zrobić, że to już absolutne arcydzieło twórczej transkrypcji cudzego repertuaru na własną wrażliwość i dojrzałość artystyczną. Nie zdziwiła mnie potem, a raczej potwierdziła platońską tezę, iż piękno twojej duszy bierze się z piękna, którym się otaczasz, nie zaskoczyła mnie najgenialniejsza