00

Ostatnio z powodów pół-prywatnych, pół-zawodowych dostałem bilet-zaproszenie na koncert Chemical Brothers. Podziękowałbym tutaj ofiarodawcy (śmieszne słowo — prawda?), ale nie wiem, czy wyjawiając tę informację nie spowoduję jakiegoś kwasu, że może ktoś kogoś zna dłużej, lepiej, mocniej, bardziej i ten bilet mógł trafić w lepsze, bardziej godne ręce. Więc zmilknę tymczasem. Dziękuję! Czy lubię Chemical Brothers? Znam, oczywiście, że znam. Pamiętam też czas, kiedy byli w absolutnej awangardzie muzycznej. Niemniej od tego czasu minęło już ze 20 lat. Równo 20 lat. Właśnie sprawdziłem. Prawie całe pokolenie. Ich płyty nie wzbudziły wtedy takiego fermentu jak krążki Prodigy, czy Fat Boy Slima, ale jakby nie było — pionierami i legendą big beatu są. Bardzo chciałem ZOBACZYĆ ten koncert. OBEJRZEĆ dzieła Adama Smitha na żywo.

Prawie miesiąc temu GRAmofan zainspirowany wydarzeniami politycznymi odświeżył sobie album “Czerwony” zespołu AYA RL, a ja w tym tygodniu z podobnych powodów odświeżyłem dwa pierwsze. Na winylach. Cieszę się, że po trzydziestu (1985-2015) latach od powstania Czerwonego albumu wciąż nie znajduję na nim żadnego słabego miejsca. Zarówno produkcyjnie, muzycznie, tekstowo i konceptualnie. Uważam, że to dobrze, że na winylu nie ma “Skóry”. To jednak inna jakość. Świetna, ale byłaby fałszywym tonem na tej płycie. Jestem pod wrażeniem niezwykłych, poetyckich tekstów Pawła Kukiza, które są ponadczasowe i wciąż aktualne. Albo właśnie się zaktualizowały. Sam nie wiem. Bliżej mi jednak to tezy, że sprzeciwianie się złu i zadawanie właściwych pytań jest wiecznie na czasie. Krótko mówiąc, ta płyta jest perfekcyjna tekstowo. A “Unikaj zdjęć” nabrało jeszcze głębszego

fot. Darek Anaszko     Co gra? Wszystko! Kocham kochać, używać i nadużywać. Poznawać, zagłębiać w nowe, gadać, działać, obserwować. Rozpusta i asceza. Obscena i skromność. Życie mi gra! Co nie gra, choć innym gra? Dobra mina do złej gry. Zamiatanie pod dywan. Udawanie że wszystko gra. Hipokryzja. Co tak zagrało, że? Neli Andreeva „Malka moma” i Tomuś Waits „Hoist That Rag” Przy pierwszym chce mi się latać. Przy drugim zabijać. Przy obu ryczę

Kiedy niezauważony mijał pierwszy dzień maja 2015 roku, a ja zastanawiałem się o jakiej piosence w związku z tym napisać kolejny wpis na cogra.pl, uznałem, że nie ma już klasy robotniczej. To znaczy oczywiście jest, ale że Working Class Hero Lennona się zdezaktualizowało https://www.youtube.com/watch?v=njG7p6CSbCU i nie ma już  tego wszystkiego, co kazało artystom awangardowym w latach 80-tych ubiegłego wieku ubierać się w drelichy i socjalizować. Więc o czymże pisać na warsiawskim bruku? O Malczikach w wykonaniu Deriglasoffa? (Bo tylko ta wersja jest oficjalna, reszta to podróbki,) (brak linka do tej wersji, za to mamy opis płyty XXX) O Nie idź do pracy The Users? https://www.youtube.com/watch?v=63n2nnBzs2Y Oczywiste oczywistości. To może dalej. O piosence z 1983 roku. O tym jedynym utworze, dla którego powinien powstać zespół Lombard. Bo przyznaję się do winy. Mam poczucie kiczu

fot. Jakub Adamec     Co gra? Och, to zależy jakiego dnia, jakiego tygodnia. Ja słucham falami, w ostatnich dniach przekładaniec z oper, nacisk na Debussy'ego „Peleas i Melisanda“, Boulez, „Cherry Bomb“ Tylera, The Creatora, cały czas przerabiam też starego Hall & Oatesa, mam też fazę na Curtisa Mayfielda. Na stałe mam też kilka afrykańskich płyt na wierzchu. W tym roku najlepszą płytą, i ciężko będzie ten wynik, pobić jest „To Pimp a Butterfly“ Kendricka Lamara, z polskich „Orient“ Synów i choć może nie powinienem tego wymieniać, bo wydałem tę płytę w Mik Musik, ale Wilhelm Bras i jego „Visionaries & Vagabonds“. Co nie gra, choć innym gra? Wiekszość tego, co w polskim komercyjnym radio i TV. Myślę, że w niektórych przypadkach wszystko. Co tak zagrało, że? Z

Dawno temu, w czasach kiedy festiwal w Jarocinie konsekwentnie rok w rok pracował na to, by po latach być uznawanym za muzyczną legendę, a jego logo było opisywane jako czerwoni w okrążeniu, powstał przedziwny zespół łączący wysokiej jakości elektronikę z wysublimowaną grą na gitarze, bardzo bogatymi wokalami i tekstami ocierającymi się o rockową poezję. Ten zespół nazywał się AYA RL wydał dla mnie dwie płyty długogrające (w dyskografii ma ich więcej) Czerwoną i Niebieską, z czego pierwsza jest najbardziej znana, a druga najlepsza. Niestety była tak inna i trudna, że w związku z brakiem komerycjnego sukcesu (czytaj: nie dało się żyć z tworzenia i grania tej muzyki) zespół w zasadzie przestał istnieć. Pierwszą płytę w wersji oryginalnej, winylowej, kończyły dwa utwory zatytułowane

Lou Reed jest uważany przez wielu za absolutnego mistrza rockowej kompozycji. Uchodzi za artystę, który wymyślił glam rock, punk rock i indie rock. To jest oczywiście w pewnych środowiskach mocno kontrowersyjna teza. Znam kompetentne muzycznie osoby, które twierdzą, że opinie o jego wpływie na muzykę są stanowczo przesadzone. Niemniej Reed jest autorem i współautorem kilku płyt, które są kamieniami milowymi rocka. Tak uważam. I kropka. W zeszłym tygodniu do cogra.pl przyszła przesyłka zawierająca materiał grupy Robbery pt. One Too Many. O samym zespole kompletnie nic nie znalazłem w necie, poza samym materiałem na bandcampie wraz z informacją, że płyta? demo? została opublikowana 14 października 2014 roku. Ale materiał kilkukrotnie przesłuchałem Przyznam się szczerze od pierwszych sekund tej płyty jestem w totalnej kropce. Zazwyczaj

Na cogra.pl przyszedł link do ściągnięcia empetrójek nowej płyty trójmiejskiego zespołu Popsysze pt. Popsute. I przerażony uznałem, że coś mi się w mózgu popsuło. Od pierwszych sekund płyty nie byłem w stanie zrozumieć tego, co śpiewa wokalista. Jakimś dziwnym językiem do mnie gadał. Niby po polsku, ale jakoś kompletnie nie po polsku. Wielkim wysiłkiem sklecałem sylaba po sylabie. Ale z tych sylab słowa w mowie mojej ojczystej nie powstawały. A i sensu w tym co udało mi się złożyć nie było za grosz.